Plan zorganizowania wyprawy do Turcji i przejechania pół Europy nie wypalił. Trasa Wrocław - Praga - Drezno wydała się nam na tyle przystępna, że Paulina mogła jechać na swojej Ninji.
Ruszyliśmy z założeniem, że całą drogę będziemy uciekać przed burzami, tak też było.
Burza odnalazła nas pod Wrocławiem jednak dzięki uprzejmości Adriana, którego poznaliśmy rok temu na stacji benzynowej na autostradzie w Austrii, przeczekaliśmy nawałnice u niego w domu.
Adrian, jeżeli to czytasz, BARDZO CI DZIĘKUJEMY za uratowanie naszych suchych tyłków.
Jadąc w kierunku Wrocławia kilkukrotnie natknęliśmy się na połamane gałęzie drzew. Przeczekanie tej nawałnicy u Adriana uważamy za duże szczęście.
Dojechaliśmy głodni, zmęczeni i głodni, oraz głodni. Dawno nie pamiętam żebyśmy byli tak głodni. Na szczeście knajpa Chopper wynagrodziła nam trud dzisiejszej podróży.
Na zakończenie tak intensywnego dnia wybraliśmy się na pokaz multimedialny fontann w Ogrodzie Japońskim. W tym miejscu muszę przyznać że warszawski pokaz na Podzamczu robi na mnie dużo większe wrażenie.
Idziemy spać.
Jutro szykuje się równie intensywny i ciekawy dzień. Odwiedzimy ZOO i wyruszymy na poszukiwanie wrocławskich krasnali.
DOBRANOC!