Nie żaruję, dopiero dziś, po przekroczeni chorwackiej granicy zdjęliśmy zimowe podpinki. Na węgrzech niby ciepło ale na trasie bardzo wieje. Od dziś będzie już tylko ciepło i cieplej. Ale od początku, pobudka o 6.30, chociaż Grzesiek wybrał się o 5.30 nad Balaton porobić zdjęcia (efekty załączamy poniżej), szybkie śniadanie i w drogę. Niby tylko 300 km a na camping dojechaliśmy ok 17.00. 300 km po nizinnym terenie w Polsce znacznie różni się od 300 km po terenie górzystym między Węgrami a Chorwacja. Granice z Chorwacją przekroczyliśmy w miejscowości Lendava dzięki czemu mieliśmy okazję przejechać się 10 min po Słowenii. Zostalismy zidentyfikowani przez celników tylko po oczach ponieważ w kasku tylko oczy można porównać ze zdjęciem z dowodu.
Co do campingu, na lepszym nie byliśmy. Po raz pierwszy będziemy spać na mięciutkiej trwace. Jeżeli chodzi o towarzystwo to standardowo otaczają nas starsi, mili Niemcy w camperach. Do najbliższego bankomatu mamy 3 km, do sklepu podobnie, więc jesteśmy zdani na lokalną restaurację, która serwuje naprawdę dobrego kurczaka w sosie grzybowym i jeszcze lepsze piwo.
Nad dalszą trasą musimy chwilę pomyśleć, który dzień wyrzucić, gdzie zostać dwa dni i odpocząć. Codzienne składanie i rozkładanie namiotu, długa podróż i mało jedzenia po drodze potrafi wyczerpać człowieka. Tą kwestią zajmiemy się rano. :)
POZDRAWIAMY SERDECZNIE!
[z edit]
Słowacy i Węgrzy jeżdżą po europejsku, czytelnie i spokojnie. Chrowacji jeżdżą jak Polacy, albo gorzej. Nie szanują przepisów. Trąbią na wszystkich i wszystko, machają rękoma i wydają się wkurzeni i złośliwi. Trzeba uważać. Przez całą trasę prowadzącą przez Słowację i Węgry nie usłyszałem ani jednego trąbnięcia. Na Chorwacji słychać je co chwilę. Tutaj nawet motocykliści pozdrawiają się krtókim trąbnięciem. Z kolei na Węgrzech lewą przybija się nawet ze skuterzystami :)
Zaliczyłem dziś parkingówkę hornetem, 50 metrów od campingu. Całe szczęście, że Paulina nie siedziała już z tyłu. Gmole zdały egzamin na 100%. Kilka rysek i lekko wygięga klamka sprzęgła. Tak więc bez większych zniszczeń ruszamy jutro dalej. Plitvickie jeziora czekają. Stay tunned!