Dzień zaczęliśmy od królewskiego śniadania. U mnie na talerzu gofry z czekoladą i pyszna kawa, u Grześka omlet i herbatka. Po długiej naradzie postanowiliśmy ruszyć dalej. Szczególnie że dziś do przejechania łącznie ok 100 km. Po drodze Plitvickie Jeziora i czterogodzinny spacer z zjawiskowymi widokami (dużo zdjęć załączamy poniżej). Zapakowanego horneta, z przypiętymi stalową linką kaskami, kurtkami i spodniami zostawiliśmy na parkingu. Po przykryciu go pokrowcem nie było łatwo rozpoznać co to jest za pojazd. Droga na Plitvice pełna sepentyn zapierających dech w piersiach, mejscami straszna, bardzo wymagająca. Mimo wszystko myślę, że dla tych widoków było warto. Grzesiek potwierdził, że da radę prowadzić motocykl w każdych warunkach. Jutro czas na Bośnię, a dokładnie Mostar oddalony od nas o 320 km.
POZDRAWIAMY!