Przezorny zawsze ubezpieczony więc mimo braku deszczu już rano ubraliśmy się w kombinezony przeciwdeszczowe. Pogoda tym razem miło nas zaskoczyła i całą Słowenię udało się nam przejechać na sucho. Padać zaczęło dopiero trochę ponad 100 km przed Wiedniem ale deszcz szybko się skończył i nawet słońce próbowało na chwilę wyjść zza chmury. Łącznie przejechaliśmy dziś 550 km ze Słowenii do Pohorelic w Czechach. Autostrada w Słowenii zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. Jest położona między górami więc widoki były przepiękne, zwłaszcza rano gdy unosiła się mgła. Po drodze kilka naprawdę długich tuneli i wiaduktów, które z oddali muszą tworzyć godną sfotografowania panoramę. Z autostrady w Austrii najbardziej zapadła mi w pamięć kultura jazdy austryjaków. Widzą do czego służą poszczególne pasy jezdni, aż miło się jechało. Jedynie korek w Wiedniu przytrzymał nas na dłużej.
Mikulov (gdzie mieliśmy docelowo trafić) ładny, ale z racji tego że jest to miejscość przygraniczna (tranzytowa), przy autostradzie, próżno było nam tam szukać noclegu. Na szczęście byliśmy przygotowani na taką ewentualność i wybraliśmy kilka miejscowości, w które warto odwiedzić w poszukiwaniu pokoju. Trafiło się ślepej kurze ziarno i dostaliśmy ostatni, siedmio osobowy pokój w przytulnym pensjonacie. W cenie pokoju śniadanie więc ruszymy jutro w trasę najedzeni na 110%. Czechy w ogóle stwarzają wrażenie przytulnego miejsca, do którego warto wrócić. W miejscowości obok jest gigantyczny aqua park z termami i leżaczkami na powietrzu. Warto to miejsce zaznaczyć na mapie i w przyszłości je odwiedzić.
Pogoda na jutro zdaje się być łaskawa i nie widać na naszej drodze żadnych komórek burzowych. Miła odmiana. Do domu zostało nam 580 km, czyli ok 8h w siodle, autostradą w Czechach (okazało się, że motocykle zwolnione są z opłat za autostradę) i drogą ekspresową w Polsce. Warunki sprzyjają więc podejmiemy wyzwanie.
Tak mamo :) , jak po drodze uznamy, że jesteśmy zmęczeni i czas odpocząć to zajedziemy gdzieś odpocząć i ruszymy następnego dnia. Na siłę nie będziemy cisnąć tych kilometrów. Chociaż pod granicą Czeską, spotkaliśmy parę na motocyklu spod Wrocławia, którzy mieli w planach wrócić dziś do domu tzn. zrobić dziś ponad 800 km. Pewnie właśnie dojeżdżają do domu.
POZDRAWIAMY SUCHO!
My i czekolada studencka :)