Geoblog.pl    zjadarka    Podróże    Azja 2018    Pożegnanie Tajlandii
Zwiń mapę
2018
05
lut

Pożegnanie Tajlandii

 
Tajlandia
Tajlandia, Ayutthaya
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 9387 km
 
Przez chwilę nas nie bylo. Bangkok nas pochłonął bez reszty. Nawet nie wiem kiedy minął cały czas poświęcony na to miasto. Dwa ostatnie dni były tak intensywne, że jedyne na co mieliśmy siłę po powrocie do pokoju to prysznic i spanie.
Opuszczamy właśnie Tajlandię. Jedziemy pociągiem (oczywiście nasza ulubioną trzecią klasą) na granicę z Kambodżą. Za sześciogodzinną podróż zapłaciliśmy 100 baht (ok. 11 zł), więc można wybaczyć twarde siedzenia i niewygodę.
Przejście graniczne między Tajlandią a Kambodżą obrosło w legendy o oszustach, mafii i złodziejach, mamy nadzieję obalić te teorie. Jesteśmy w miarę przygotowani. Mamy kilka kopii wiz, gdyby ktoś chciał nam jedne zabrać, wiemy ze "badanie na malarię" przed wjazdem do Kambodży to bujda i wiemy, że prędzej czy później gdzieś zapłacimy łapówkę.
Wczorajszy dzień spędziliśmy za Bangkokiem. Pojechaliśmy pociągiem do Ayutthaya, dawnej stolicy Tajlandii, z której pozostały jedynie ruiny świątyń i pałacu królewskiego. Wypożyczyliśmy rowery i objechaliśmy prawie cały teren. Ruch lewostronny w Wielkiej Brytanii to pestka w porównaniu z ruchem lewostronnym w Azji. Pieszy i rowerzysta nie mają żadnych praw na drodze. Nikt nikogo nie wpuszcza, nikt nie zatrzymuje się przed pasami. Było ciężko i momentami stresująco. Kompleks świątyń Grzegorz podsumował stwierdzeniem "kupa kamieni i cegieł". Im dłużej podróżuje tym bardziej się robi wybredny. Byle jaka sterta kamieni sprzed kilkuset lat nie robi już na nim wrażenia. Jestem ciekawa co powie o Angkor, gdzie będziemy jutro. Tam to dopiero jest sterta kamieni.
Chciałabym wysilić się na jakieś podsumowanie Tajlandii ale jest 7.30, spaliśmy dziś 3.5h i nic błyskotliwego nie przychodzi mi do głowy.
Południe Tajlandii pretenduje do bycia rajem. Piękne plaże, woda w kolorze błękitnego nieba i palmy. Bajka. Niestety napisana w 99% dla turystów. Wiadomo, za raj trzeba płacić, najlepiej dolarami. Ten 1% to dziewicze miejsca, których człowiek nie rozdeptał i nie przerobił na swoją modłę.
Środkowa część półwyspu to ta "prawdziwa Tajlandia", z uśmiechniętymi ludźmi, pysznym jedzeniem i niskimi cenami. Mam nadzieję, że szczery i bezwarunkowy uśmiech, którym się od nich zaraziliśmy, będzie nam towarzyszył jeszcze bardzo długo po powrocie do Polski.
Bangkok jest jedyny w swoim rodzaju. Dopóki tu nie przyjechaliśmy nie wiedziałam, że jedno miejsce można kochać i nienawidzić jednoczenie, w tym samym momencie. Miasto wielu skrajności. Z jednej strony bogactwo, galerie handlowe, wieżowce, najlepsze samochody i najnowsze iphony, a z drugiej ludzie mieszkający przy torach kolejowych, w czymś co bardziej przypomina piętrowy kurnik niż dom. Miasto pięknych świątyń i kiczowatych neonowych ulic. Jedno jest pewne, do Bangkoku trzeba przyjechać. Bangkok trzeba przeżyć i doświadczyć go na własnej skórze i wyrobić sobie własne zdanie na jego temat.
Kończę. Na razie.
Odezwiemy się z Kambodży.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zjadarka
Pyq i Zjadarka
zwiedzili 14.5% świata (29 państw)
Zasoby: 110 wpisów110 31 komentarzy31 853 zdjęcia853 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróżewięcej
21.07.2018 - 14.08.2018
 
 
21.01.2018 - 13.02.2018
 
 
22.07.2017 - 13.08.2017