Meldujemy się. Dojechaliśmy cali i zdrowi do Siem Reap w Kambodży. Przejście przez granicę obyło się bez przygód. Nikt nas nie zaczepiał, nie próbował sprzedawać tabletek na malarię. Po tym co się naczytaliśmy sami jesteśmy w szoku, że tak łatwo nam poszło.
Po wyjściu z pociągu ruszyliśmy w stronę podstawionych dużych tuk-tuków (songthaew). Po drodze spotkaliśmy Dorotę i Michała, z którymi podróżowaliśmy dziś do celu. W kupie raźniej i taniej. Przez granicę przeszliśmy bez zbędnego czekania. Za granicą udało nam się złapać taxi. Po krótkim targowaniu zeszliśmy z ceną z 50$ do 30$ (15$ od pary). Udało nam się. Busy zabierające turystów z granicy kosztują 9$ od osoby, przejazd trwa 3h a i tak, w ostateczności, bus zatrzymuje się poza miastem, gdzie czekają tuk-tuki. Nas taksówka zawiozła prawie pod sam hotel. Szybko i wygodnie, do tego w ciekawym towarzystwie.
Wrzucamy kilka zdjęć z dziś i idziemy spać.
Dobranoc