Przed wyjazdem nasłuchaliśmy się i naczytaliśmy wiele złego o Kambodży. Tymczasem spędziliśmy kolejny bardzo udany i pozytywny dzień. Wyspaliśmy się. Opracowaliśmy plan zwiedzania i poszliśmy wypożyczyć skuter. Niestety, okazało się, że z powodu zbyt wielu wypadków Rząd Kambodży zakazał turystom wypożyczać skutery. Nasz plan odwiedzenia pływających wiosek rybackich legł w gruzach. Nie było możliwości pokonania takiego dystansu rowerem. Szybka zmiana planów i ostateczności dzień spędziliśmy w Siem Reap. Wyszło nam to na dobre, trochę zwolniliśmy, przynajmniej na pół dnia. Do południa jeździliśmy rowerami po mieście. W Siem Reap nie ma zbyt wielu miejsc do odwiedzenia, więc popołudniu wróciliśmy do hotelu nad basen. Nasz relaks nie trwał niestety zbyt długo przez nasze popołudniowe plany, więc zebraliśmy się i pojechaliśmy kupić bilety do Parku Archeologicznego Angkor. Zależało nam na kupieniu ich dziś, ponieważ bilet na następny dzień daje możliwość wejścia na zachód słońca w dniu zakupu. Na zachód słońca nie bardzo udało nam się zdążyć ale udało nam się sfotografować Angkor Wat tuż przed zamknięciem, bez ludzi. Jutro nie będzie możliwości zrobienia takiego zdjęcia. Ilość turystów, która przyjedzie tam jutro na wschód słońca (tak samo z resztą jak my) będzie ogromna. W końcu jest to najbardziej rozpoznawany kompleks świątyń, a fakt, że kręcono tam film Tomb Rider z Angeliną Jolie nadaje temu miejscu jeszcze większą sławę.
Budziki nastawione chwilę przed 4.00. Nieludzka godzina. W imię czego? "Starty kamieni"? :) O 4.50 umówiliśmy się z Dorotą i Michałem, których spotkaliśmy dziś przy kasach, i z którymi spędziliśmy wieczór. Jedziemy wspólnie na wschód słońca i zwiedzanie kompleksu Angkor. Podobno, tuż po wschodzie słońca wszystkie zorganizowane wycieczki m.in. chińczyków wracają do hoteli na śniadanie i można swobodniej rozpocząć zwiedzanie świątyń. My nie potrzebujemy śniadania. Jedziemy uzbrojeni w wodę i batony.