Gdy wyjdzie słońce nawet Kosowo nabiera kolorów.
Za nami spokojny dzień. W Kosowie nie ma zbyt wielu zabytków więc nie ma się po co śpieszyć. Kontynuowaliśmy zatem naszą gastro turystykę. W odróżnieniu do zeszłorocznej Norwegii, tu możemy sobie pozwolić na chodzenie po restauracjach i próbowanie nowych rzeczy. Wyzwaniem na dziś było znalezienie magnesu. Kosowo nie należy do turystycznych miejsc, a turystów można było dziś policzyć na palcach obu rąk. Nikt nie chodzi z aparatem, nie robi zdjęć, ani selfie i nie kręci filmów. Bez turystów nie ma magnesów. Znaleźliśmy dziś jedno miejsce z pamiątkami, bardziej albańskimi niż kosowskimi. W takich miejcach jak to nie wolno wybrzydzać.
Wielkim rozczarowaniem był dla mnie pomnik, symboliczny napis NEWBORN, który jest główną atrakcją Kosowa. Napis przedstawiał flagi państw, które uznały Kosowo, w tym Polska. Niestety kolorystyka napisu zostala zmieniona. Aktualnie napis brzmi NEW10RN na cześć dziseięciolecia Kosowa. Co więcej napis nie jest już przyozdobiony flagami, jest, a raczej był srebrno złoty. Teraz jest cały w graffiti, w brzydkim graffiti.
Kosowo żyje, jest w budowie i się rozwija. Widać to na każdym kroku. Zostaje nam trzymać kciuki, aby ten rozwój odbywał się w zgodzie i z poszanowaniem nietykalności terytorialnej innych państw i ich obywateli.
Jutro opuszczamy Kosowo. Jedziemy na południe, do Macedonii. Pierwszy nocleg mamy w Skopjie, jednak już po drodze mamy w planach odwiedzenie kilku ciekawych miejsc.
Do usłyszenia!