Godzina 5.00. Dzwoni budzik, wczoraj o tej godzinie była 4.00.
Godzina 6.00 wyjeżdżamy samochodem w kierunku Olimpu, przed nami godzina jazdy.
Godzina 6.30 Grzegorz zadaje pytanie, które okazało się kluczowe i wpłynęło na dalszy bieg wydarzeń. "Masz portfel? Nie, a Ty? Ja też nie". Wracamy.
Godzina 7.00 ruszamy ponownie spod hotelu i jedziemy na spotkanie z Zeusem.
Godzina 8.00. Z godzinnym opóźnieniem ruszamy w góry.
Tyle by było z naszej organizacji tego dnia.
Droga na Skalę, bo tak nazywa się szczyt, na który weszliśmy to 8 km drogi z przewyższeniem 1768 m. Oznacza to tyle, że szlak górki to stromizny, sempertyny i momentami żółwie tempo. Powyżej 2100 m npm zmęczenie jest znacznie większe, ciśnienie na szczycie wynosiło ok 700 hPa a powietrze było zdecydowanie rzadsze.
Doszliśmy na szczyt Skala 2866 m npm. Tuż za nim wyłonił się na chwilkę zza chmur (spędziliśmy na szczycie 40 min i zrobiliśmy jedno/dwa zdjęcia bez chmur) Mytikas, nasz cel. Niestety zmęczenie, pogarszająca się pogoda i widoczność spadająca do zera wpłynęły na naszą decyzję. Patrząc na cyfry to tylko 50 metrów wyżej jednak to 50 metrów pokonuje się w godzinę w jedną strone, przy dobrej pogodzie.
Skala nam wystarczy.
Po raz pierwszy w życiu zejście stanowiło dla mnie takie samo wyzwanie jak podejście pod szczyt. Za plecami widzieliśmy już wypiętrzone chmury i słyszeliśmy grzmoty. Zeus się wkurzył.
Zaczęło padać, a przed nami 8 km w dół po osówiskach i mokrych kamieniach.
Ostatnie 4 km dzisiejszego marszu nasze kolana i kostki zapamiętają na długo.
Udało się!
Czy było warto?
Nie w takiej formie. Wszyscy których mijaliśmy na szlaku mieli nocleg w schronisku, do którego idzie się ok 6.8 km. Brzmi rozsądniej. Jednego dnia dojść do schroniska. Następnego dnia zdobyć szczyt i zejść. My na szczycie byliśmy o 13.00. Ludzie z schroniska byli tam przed 10.00.
Gdybyśmy jeszcze raz to planowali pewnie rozbilibyśmy trasę na dwa dni.
Kończę. Nie pamiętam, kiedy i czy w ogóle byłam w życiu równie zmęczona. Pod tym kątem był to naprawdę wymagający dzień i cieszę się, że daliśmy radę.
Dobrej nocy!