WracajÄ…c do wczorajszego dnia.
Portfel nam się nie przydał. Zjedliśmy obiad po zejściu ze szlaku, żeby nie wyszło, że wracaliśmy się po niego na marne.
Mimo, że daleko od domu, 1 sierpnia zawsze pilnujemy godziny W. Zastanawialiśmy się gdzie będziemy w tym roku, chcieliśmy nadać jakaś symbolikę tej godzinie. Symbolika przyszła sama. Dokładnie o godzinie 17.00 polskiego czasu zeszliśmy z tej przeklętej góry.
Przydałby się dziś dzień na regenerację. Niestety kolejnego zarezerwowanego noclegu nie mogliśmy już zwrócić. Przełożyliśmy regenerację na jutro. Ale o tym zaraz.
Pożegnaliśmy Morze Egejskie (wstaliśmy wcześniej żeby jeszcze raz popływać i się poopalać) i ruszyliśmy na zachód. Celem na dziś było odwiedzenie masywu skalnego Meteory i znajdującego się tam kompleksu klasztorów oraz monastyru Wielka Meteora. Jego historia sięga XIV w. Widok zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Nawet bolące nogi nie przeszkodziły mi w odwiedzeniu tego miejsca.
Skoro zaczęłam o nogach... Po wczorajszym zdobywaniu szczytów nie mogę chodzić. Mięśnie odmówiły posłuszeństwa. Dzisiejsze podchodzenie na punkty widokowe sprawiało mi duży problem.
Okazało się, że zaplanowana na jutro trasa ma ok 16 km. Nic nie przebije Olimpu ale odpuszczamy.
Jutro jest dzień regeneracji. Czas się wyspać.
Idę spać a Was zostawiam z przepięknymi widokami z dziś.